Kiedy dokładnie rok temu leżałam w łóżku po operacji wycięcia migdałków, byłam strasznie głodna, ale nie potrafiłam nic jeść, bo ból gardła mi to uniemożliwiał. Z czystej ciekawości i nudy przeglądałam różne strony internetowe i natrafiłam na listę blogów kulinarnych. Kiedy je przeglądałam wyobrażałam sobie co zjem jak tylko będę mogła wkońcu przełykać. Gdy zobaczyłam na zdjęciu te drożdżówki, byłam pewna, że napewno niedługo je zrobię. Potem jakoś zapomniałam o nich, aż wkońcu niedawno przeglądając tego samego bloga - "Z piekarnika" natrafiłam znów na ten przepis i postanowiłam, że muszę koniecznie je upiec.
Sam przepis nie jest dosyć trudny, choć dla niewprawionych w cieście drożdżowym (czyli mnie) może okazać się uciążliwy ;) podczas robienia tych drożdżówek miałam chwile załamania (co może mój mąż potwierdzić) i powiedziałam z całą stanowczością, że to moje ostatnie ciasto drożdżowe...Jednakże efekt końcowy okazał się wyśmienity...tak dobrych drożdżówek jeszcze nigdy nie jadłam...dużo sera, pyszny delikatny, słodki smak...jestem pewna, że przynajmniej raz w tygodniu te drożdżówki zagoszczą na naszym stole :) i nigdy już nie kupię drożdżówek w sklepie...
Naprawdę polecam :)
Składniki: (na około 16-18sztuk)
3 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki mleka
5 dag świeżych drożdży
1 jajko
2 żółtka
3/4 szklanki drobnego cukru
1/4 kostki masła (rozpuszczona)
1 łyżka ekstraktu (lub cukru) waniliowego
1/2 łyżeczki drobno startej skórki z cytryny
Składniki nadzienia:
500 g zmielonego białego sera
cukier i cukier waniliowy do smaku
1 jajko
Lukier:
1 szklanka cukru pudru
3-4 łyżki gorącej wody
1 łyżka soku z cytryny
Robimy zaczyn z drożdży, to znaczy rozcieramy je z ciepłym mlekiem, łyżeczką cukru, dodajemy łyżkę mąki i odstawiamy aż porządnie wyrosną.
Jajka ubijamy widelcem.
Do mąki dodajemy skórkę cytrynową.
Do wyrośniętego zaczynu wsypujemy resztę cukrów i mąki, oraz jajka. Dokładnie wyrabiamy.
Ciasto ma być dosyć gęste, napowietrzone, sprężyste i mało kleiste. Do tak przygotowanego ciasta dolewamy rozpuszczone, lekko ciepłe masło i jeszcze raz całość porządnie wyrabiamy. Miskę z ciastem przykrywamy ściereczką i odstawiamy całość do wyrośnięcia na około 1- 1.5 godziny.
W czasie gdy ciasto rośnie przygotowujemy nadzienie mieszając wszystkie jego składniki.
Wyrośnięte ciasto przekładamy na wysypaną mąka stolnicę, formujemy w kulę (nie zagniatamy ponownie, ciasto ma się tylko lekko odgazować) i odkładamy na bok stolnicy, przykryte ściereczką.
Z ciasta odrywamy kawałki wielkości mniej więcej pięści. Rozwałkowujemy je w kształt prostokąta na grubość około 0.5 cm, smarujemy serem. Zwijamy prawą i lewą stronę do środka. powstały pas zwiniętego ciasta kroimy na równe kawałki w poprzek. a następnie każdy z kawałków skręcamy w coś w rodzaju muszki.
Tak przygotowane bułeczki układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze w odstępach 3-4 cm, przykrywamy ściereczką i odstawiamy jeszcze na jakieś 20-30 minut. W tym czasie przygotowujemy lukier ucierając wszystkie jego składniki do momentu, aż masa będzie spływała z łyżki jednolitym, ciężkim strumieniem.
Wyrośnięte pieczemy w temperaturze 180°C przez około 20-30 minut. Mocno ciepłe smarujemy lukrem.
Przepis z bloga "Z piekarnika", dokładny link do wykonania TUTAJ
Chyba z 10 lat ich nie robiłam, zupełnie o nich zapomniałam, a są takie pyszne. Przepis mam bardzo podobny, więc wiem jakie są dobre.
OdpowiedzUsuńMargarytko to musisz sobie je znów koniecznie zrobić :) Ja chyba będę je teraz robić co chwilkę, bo tak mi smakują :)
UsuńPrzepyszne.Robiłam i dziś znów rozrabiam ciacho:)
OdpowiedzUsuń